Sztandarowym środkiem który jest podawany jako przykład substancji która nie szkodzi a raczej przynosi więcej pozytywnych działań jest marihuana i od niej rozpocznę dzisiejszy wpis.
Czy właśnie można myśleć o marihuanie jako o bezpiecznym środku? Ja z perspektywy praktyka mówię zdecydowane nie. Każdy kto używa marihuany odczuje prędzej czy później pewne zmiany. Jako środek halucynogenny może przyczyniać się do rozwoju zaburzeń psychicznych czy to u osoby uzależnionej już czy tylko sporadycznego użytkownika. Ponadto są jakby bramą, wjazdem dla kolejnych środków, przesuwając tym samym granicę przyzwolenia. Osoba używająca bywa apatyczna, trudno jej podejmować decyzje, często obserwuje się pewne spłycenie potrzeb, częściej jest wszystko jedno, płynie trochę na fali zdarzeń bezwolnie. Amfetamina, ekstazy, kokaina to substancje głównie stymulujące czyli powodują zaburzenia nastroju, zmieniają stan emocjonalny, od euforii do rozpaczy czy złości powodujące lęk w osobach z najbliższego otoczenia. To jedna rzecz, kolejna to taka że substancje te często prowadzą do urojeń prześladowczych, nadmiernej zazdrości czy zachowań ksobnych i bywa że często te urojenia pozostają z osobą zażywającą tych środków po okresie brania jeszcze długi czas. Objawy psychotyczne i często też depresyjne stany to cena za jaką płacą takie osoby. Osoby sięgające po opiaty mogą doświadczyć ich dobroczynnego działania przeciwpsychotycznego i niektórzy intuicyjnie przyjmują je gdyż sobie w ten sposób próbują poradzić z rzeczywistością.Jednak poza tym mają też ciemną stronę, bardzo łatwo przenikają przez barierę krew - mózg i niszczą ją, niszczy komórki mózgowe, zmniejsza potencjał intelektualny, każde zażycie ma takie skutki.Jestem psychologiem, psychoterapeutą, specjalistą terapii uzależnień. Ukończyłam Kurs psychoterapii systemowej zajmuję się terapią osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych, narkotyków,alkoholu, hazardu i internetu. Prowadzę terapię grupową oraz sesje terapii indywidualnej dla osób uzależnionych. Pracuje w ośrodku terapii uzależnień w Wyszkowie jako specjalista terapii uzależnień oraz w prywatnie prowadzę praktykę psychoterapeutyczną jako psychoterapeuta systemowy.Terapia SKYPE
środa, 21 grudnia 2016
Czy istnieją bezpieczne narkotyki, dopalacze?
wtorek, 20 grudnia 2016
Czy Święta to zawsze radość w kontekscie uzależnienia?
Za parę dni Święta Bożego Narodzenia. Dla wielu jest to czas pełen miłości i radosnego wspólnego czasu z rodziną. Jaki to ma związek z uzależnieniem? W mojej pracy obserwowałam jak bardzo rośnie chęć zażycia właśnie w tym okresie i jak trudno jest przeżyć na trzeźwo święta. Z jakich powodów właśnie w te dni dużo bardziej chce się pić/ćpać niż w inne? Co takiego kryje się w tym czasie. Przecież wydawałoby się, że wszyscy pragną pobyć w cieple rodzinnym. A co jeśli pod życzliwym uśmiechem, przy biało przykrytym stole zapełnionym przysmakami kryje się jakaś trudność której nikt w rodzinie nie chce zauważyć? Jeśli przyjmiemy, że osoba uzależniona jest reprezentantem w systemie który ma sygnalizować taki obszar to można zadać sobie pytanie „czym to jest”, „o co chodzi? W czym tkwi trudność”?. Nigdy nie ma jednego problemu uniwersalnego. Każda rodzinna jest inna i ma swoją historię i swoje trudności których nie zawsze potrafi dostrzec i rozwiązać. To co jest wspólne dla wszystkich to nie zważanie, pomijanie, brak uważnego słuchania siebie nawzajem, brak poszanowania i przyznania prawa każdemu do własnych ocen oraz uczuć. To dialog który jest monologiem. To słuchanie które polega tylko na słyszeniu a nie na usłyszeniu. To brak wrażliwości na siebie nawzajem. Wszyscy, gdyby się dobrze zastanowili, wiedzą, że coś jest nie tak, ale grają sami przed sobą i przed innymi członkami rodziny jakąś rolę. W rodzinach z trudnościami mówimy o pewnych rolach – np. ktoś jest bohaterem który bierze zbyt dużo odpowiedzialności na siebie (przy czym sam nie słyszy swoich własnych potrzeb) ktoś inny będzie rozbawiał wszystkich aby rozładować napięcie (choć czasem w głębi duszy ma otchłań smutku) a jeszcze inna osoba będzie kozłem ofiarnych – czarną owcą w rodzinie (skupia na sobie negatywne emocje po to aby rozładować je w rodzinie a przez to uchronić ją przed całkowitym rozpadem). Aby to zmienić potrzebna jest szczera rozmowa o tym co się kryje głębiej w relacjach. Z jakich powodów rodzina ukształtowała się właśnie w taki sposób? Do czego były potrzebne role? Dlaczego jej członkowie nie mogli być po prostu sobą? Bohater zawsze musiał wygrywać być odpowiedzialny i nie mógł sobie pozwolić na brak kontroli? A z kolei kozioł ofiarny musiał zawsze być odrzucony? Jakie ukryte emocje w rodzinie tak to ubrały w schemat? Szczęściem dla uzależnionego jeśli w trakcie terapii jego rodzina budzi się i chce wraz z nim „odczarować” swoją własną historię, przygląda się sobie, odkrywa swoje trudności, stara się zrozumieć. Weszła fazę samorozwoju w wyniku którego członkowie rodziny zostają uwolnieni, stają się bardziej siebie świadomi i mogą być dla siebie wparciem. Co jednak jeśli osoba uzależniona jest jedyną która stara się uwolnić? Niestety wtedy cała rodzina stara się swoimi starymi metodami zmusić ją do pozostania w swojej roli. Brzmi to paradoksalnie – jako to możliwe aby mama/ojciec nie nie chciała/chciał aby jej dziecko przestało ćpać. Odpowiedź jest prosta – dzieje się to na nieświadomym poziomie. Ktoś taki bardzo pragnie aby dziecko było trzeźwe. Robi wiele w tym kierunku – przywozi do ośrodka, przysyła paczki przyjeżdża na odwiedziny ale trochę to wygląda tak jak pilnowanie a nie wspieranie. Bywa, że dorosłe dziecko dostaje instrukcje co może a czego nie poruszać w terapii, lub rodzic który zamienił role i w relacji ze swoim dzieckiem to on potrzebuje opieki wymusza troskę i swoimi problemami nie pozwala osobie uzależnionej skupić się na sobie. Nie ma gotowości do tego aby porozmawiać o tym co trudne. Na wszelkie próby szczerej rozmowy, reagują unikiem (nie ważne czy to będzie gniew, obojętność czy odwracanie uwagi – zawsze odrzuci propozycję poruszenia tego co trudne). W takich sytuacjach uzależniony zostaje sam ze swoja historią. Musi w sobie znaleźć podwójne siły do tego aby sobie poradzić bez wsparcia a bywa, że z atakiem na swoją osobę lub z odrzuceniem przez najbliższych. Bywa, że ktoś taki staje przed strasznym dylematem – własnej zmiany, rozwoju a odrzuceniem przez rodzinę. Czasem dzieje się to na tak nieświadomym poziomie, że ktoś taki nie zdaje sobie nawet sprawy dlaczego ciągle wraca do nałogu. Nie jest w stanie sam zobaczyć, że dla jego bliskich ważniejszy jest pozorny spokój niż jego trzeźwość bo nie uniósł by tej świadomości. Wracając do tematu świąt – im więcej w rodzinie niedomówień, jednej narracji bez swobody do indywidualnych odczuć każdego z osobna, tym ten wspólny czas będzie grą a nie prawdziwym przeżywaniem. A pragnienie aby już było po świętach będzie coraz większe. Warto to wziąć pod rozwagę. Wesołych Świąt:)
Barbara Kowalkowska, Kinga Kamińska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
sobota, 17 grudnia 2016
Anoreksja, bulimia, uzależnienie?
Zaburzenia
odżywiania, czy to już uzależnienie? Często słyszę to pytanie.
Odpowiedz nie jest jednoznaczna . Anoreksja i bulimia albo
kompulsywne objadanie to uzależnienia behawioralne. Nawet jeśli
zaburzenia odżywiania nie spełniają definicji uzależnienia do
końca, Widać na tyle dużo podobieństwo aby móc pracować i
traktowac to zjawisko podobnie jak uzależnienie.
Przyczyny
i mechanizmy powstawania zaburzeń odżywiania warto rozpatrywać
indywidualnie, jednak warto uwzględnić podatność biologiczną i
system rodzinny z którego wychodzi osoba której ten problem
dotyczy. To
nie dziecko ma problem z jedzeniem, ale rodzina z komunikacją.
Często
odmawianie pokarmu czy to u małego dziecka czy osoby dorosłej jest
objawowe. Wtórnie może prowadzić do wielu problemów czy to ze
zdrowiem fizycznym czy psychicznym.
Jedzenie
to naturalna czynność nieodłącznie związana z życiem. Nie można
jej wyeliminować całkowicie z życia jak np : niektórych
substancji czy czynności.
Zdarza
się że rodzice nie rozpoznają emocji ani swoich ani dzieci a jako
wyraz troski, na pocieszenie daje jedzenie, to często spotykany
rodzaj okazywania uczuć u osób mających trudności w ich
nazywaniu, najczęściej ten sposób okazywania uczuć jest po
stronie matki. W związku z tym tworzy się relacja z jedzeniem,
pojawiające się emocje są kojarzone z jedzeniem, po pewnym
czasie taka osoba nie wpuszcza nikogo innego do relacji. Jedzenie
jest 3 elementem, czymś co nie tylko karmi ale koi emocje, niesie
ulgę, rozumie, nie ocenia. Dalszy ciąg wygląda tak że nie ma
potrzeby albo zatraca się umiejętność tworzenia więzi, taka
osoba pozostaje sama, tylko w relacjach z jedzeniem jako substancją
chemiczną. By się z tego zaklętego kręgu wydostać musi
zrezygnować z relacji z jedzeniem, co jest bardzo trudne bo jedzenie
jest nam niezbędne do życia, można pozorować niektóre stany
emocjonalne. Leczące jest nawiązanie relacji na początku np: z
terapeuta.
W
anoreksji następuje natomiast implozja do wewnątrz, agresywne
impulsy kieruję na siebie, to ma miejsce często w takich rodzinach
gdzie jest zakaz wyrażania agresji a jednocześnie jedzenie i
karmienie jest pewnego rodzaju wyrażaniem rożnych emocji.
Komunikat : nie bądź agresywny do świata, do mnie, jedzeniem
okazuj emocje skutkuje tym że taka osoba by wyrazić agresywne
impulsy do osób najbliższych musi skierować je do wewnątrz (
poprzez jedzenie a także kontrolę jedzenia) czasami ma to
funkcję kary, nie mogę być agresywna do Ciebie to dotknę Cię
poprzez to że zabiję coś co kochasz najbardziej czyli siebie.
Oczywiście to co tu piszę to schemat, pewien uproszczony sposób
patrzenia, proszę nie traktować tego jako terapii a raczej jako
pewnego rodzaju informacji i wykorzystać raczej do autorefleksji a
nie przeciw sobie. W rodzinach bulimicznych jest
dużo wrogości ale nie zawsze wprost albo relacje
są fasadowe, pozorne a za tym stoi obojętność, np: troszczę
się o Ciebie bo Cię karmię ale tak naprawdę w ogóle mnie nie
interesuje co czujesz. Rodzice jawią się dzieciom jako
wrogie obiekty.Terapeuta może czuć się często bezradny wobec
obron pacjentki/pacjenta bo takie osoby sabotują relację
terapeutyczną, ma tu miejsce przeniesienie, zły na rodziców
sabotuję więź z terapeutą. Mamy więc w bulimii superego (
czyli przekaz jak coś powinno wyglądać, libido, agresywność,
popędowość ( czasami nie wprost) ale nie ma ego, tego kim
jestem, nie ma tego bo nikt nigdy tego nie odzwierciedlił, nie był
tym zainteresowany, nie można było siebie w taki sposób
doświadczyć, odbić jak w lustrze. Ulegam impulsom, jem nadmiernie,
albo siebie kontroluję, moją wagę, staram trzymać w ryzach, od
skrajności do skrajności, nie ma środka. Lecząca może być
relacja z terapeutą, nazywanie emocji, określanie tożsamości.
Zbierając
to co chciałabym przekazać to krótko mówiąc anoreksja jest
objawem zablokowanej popędowości czyli w rodzinie może nie być
zgody na folgowanie sobie, trzeba się trzymać w ryzach, ( wchodzi w
to też obszar seksualny) a agresywne impulsy czyli też z obszaru
popędowego szukają ujścia i czasami właśnie w taki sposób się
przejawiają , bulimia zgoda na popędowość, pewnego rodzaju
rozhamowanie, nie trzymanie impulsów ( seksualnych także) nadmierna
ekspresja popędowości np u rodziców może u dzieci przejawiać się
w taki sposób, albo sobie folguję albo jestem spętany, kontroluję
się, takie balansowanie między tym a tym. Jako specjalista terapii
uzależnień widzę ten problem w kontekście uzależnień bardzo
wyraźnie jednak jako osoba szkoląca się w nurcie systemowym często
patrzę na ten problem także w taki sposób i staram się tą wiedzę
łączyć razem.
Kinga Kamińska i Barbara Kowalkowska
509146961 psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/ https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
Uzależnieni od ryzyka - adrenalina
Uzależnienie od ryzyka najczęściej dotyczy mężczyzn, tak naprawdę to uzależnienie od hormonu zwanego adrenaliną. W zasadzie możemy uzależnić się od wszystkiego, najczęściej są to jednak czynności lub substancje które wprawiają nas w odpowiedni stan, dają konkretne profity, podnoszą lub obniżają poziom pobudzenia, aktywności itp.
Co to jest ta adrenalina? Adrenalina jest hormonem ale też neuroprzekaźnikiem który reguluje czynności naszego organizmy w momencie gdy doświadczamy napięcia lub stresu. Jej wyrzut sprawia że serce przyśpiesza bicie, zwężają się źrenice, strach, walka bądź ucieczka. Do głównych organów płynie więcej krwi by były bardziej wydolne przy próbie walki bądź ucieczki. Bywa że ktoś specjalnie funduje sobie stany zagrożenia by pozwolić organizmowi na wyrzut tego hormonu i poczuć ten specyficzny stan gotowości do działania. Możliwe że kojarzy ten stan z euforią zwycięstwa, z przyjemnymi doznaniami kiedy cało wychodził z opresji i chce to powtarzać wciąż i wciąż. Czasami osoby fizjologicznie mające niski poziom pobudzenia własnego a co za tym idzie są dość powolni, ospali, mało skłonni do działania intuicyjnie poszukują w niej pomocy i jeśli nie rozumieją co się z nimi dzieje to łatwo się od tego hormonu uzależniają. W różny sposób różne osoby to osiągają. Bywa że uprawiają niebezpieczną jazdę autem, motorem, pasjonują się ekstremalnymi skokami, jeżdżą w miejsca mało bezpieczne. Sposobów może być mnóstwo, zwykłe filmy grozy mają podobne działanie, jednak nie w tym rzecz. Osoba uzależniona od adrenaliny ciągle szuka zaczepki, często jest w stanie wojny ze światem, chce walczyć, gniewa się. Tłumaczy swoją agresję i postawę tym że doznaje krzywd, że ma prawo tak czuć, bo została skrzywdzona i teraz musi wziąć odwet. Trzeba pamiętać że działanie adrenaliny może być zarówno korzystne jak i destrukcyjne dla naszego zdrowia. Osoby uzależnione jednak nie do końca chcą przyjąć do wiadomości jej niekorzystnych skutków. Czasami nawet mała ilość adrenaliny może wpłynąć na działanie naszego serca, wpływać niekorzystnie np na oskrzela jeśli ktoś ma dodatkowo schorzenia tych organów. Efekt euforyczny mija szybko a organizm pozostaje wyczerpany, wyładowany, uruchomione zostają różnego rodzaju procesy i mechanizmy w naszym organizmie mające za zadanie wyrównać tą nierównowagę a co za tym idzie zużywają zasoby energetyczne potrzebne do innych funkcji. Zaczyna się wydzielać kortyzol który jako hormon też ma określone działania na organizm - tak pozytywne jak i negatywne, odsyłam do źródła.
Dzisiejszy świat na co dzień niesie nam dużo sytuacji stresowych, dzieci od najmłodszych lat są przebodźcowane, narażone na konfrontacje i każdy dzień w szkole a później i w pracy to codzienne, duże dawki stresu a co za tym idzie nasze organizmy są zalewane adrenaliną. Konsekwencje są takie że mamy coraz więcej osób które są od tego hormonu uzależnione. Oczywiście warto wspomnieć że ten hormon jest w naszym organizmie tylko po to by wyrządzać szkody. W sytuacji optymalnej motywuje do działania, do osiągania celów, do podejmowania ryzyka życiowego, kiedy jesteśmy zagrożeni daje siłę do obrony. Smutna wiadomość jest taka że bardzo trudno zrezygnować z tego rodzaju uzależnienia, długotrwała terapia jednak może przynieść pozytywne efekty, największe wtedy gdy ktoś uzależniony ( jak w większości uzależnień) dostanie coś w zamian i świadomie będzie tym zainteresowany. Chodzi głównie o bliskość, więzi, coś co wypełnia pustkę, wyrównuje amplitudę emocji, sprawia że nie tylko myśli się o sobie ale też o bliskich osobach obok i efektach, wpływie tego rodzaju uzależnienia na te osoby. Kiedy osoba uzależniona czuje że żyje nie tylko przez stan napięcia i jego efekty ale też czuje że żyje bo dzieli z kimś życie.
Co to jest ta adrenalina? Adrenalina jest hormonem ale też neuroprzekaźnikiem który reguluje czynności naszego organizmy w momencie gdy doświadczamy napięcia lub stresu. Jej wyrzut sprawia że serce przyśpiesza bicie, zwężają się źrenice, strach, walka bądź ucieczka. Do głównych organów płynie więcej krwi by były bardziej wydolne przy próbie walki bądź ucieczki. Bywa że ktoś specjalnie funduje sobie stany zagrożenia by pozwolić organizmowi na wyrzut tego hormonu i poczuć ten specyficzny stan gotowości do działania. Możliwe że kojarzy ten stan z euforią zwycięstwa, z przyjemnymi doznaniami kiedy cało wychodził z opresji i chce to powtarzać wciąż i wciąż. Czasami osoby fizjologicznie mające niski poziom pobudzenia własnego a co za tym idzie są dość powolni, ospali, mało skłonni do działania intuicyjnie poszukują w niej pomocy i jeśli nie rozumieją co się z nimi dzieje to łatwo się od tego hormonu uzależniają. W różny sposób różne osoby to osiągają. Bywa że uprawiają niebezpieczną jazdę autem, motorem, pasjonują się ekstremalnymi skokami, jeżdżą w miejsca mało bezpieczne. Sposobów może być mnóstwo, zwykłe filmy grozy mają podobne działanie, jednak nie w tym rzecz. Osoba uzależniona od adrenaliny ciągle szuka zaczepki, często jest w stanie wojny ze światem, chce walczyć, gniewa się. Tłumaczy swoją agresję i postawę tym że doznaje krzywd, że ma prawo tak czuć, bo została skrzywdzona i teraz musi wziąć odwet. Trzeba pamiętać że działanie adrenaliny może być zarówno korzystne jak i destrukcyjne dla naszego zdrowia. Osoby uzależnione jednak nie do końca chcą przyjąć do wiadomości jej niekorzystnych skutków. Czasami nawet mała ilość adrenaliny może wpłynąć na działanie naszego serca, wpływać niekorzystnie np na oskrzela jeśli ktoś ma dodatkowo schorzenia tych organów. Efekt euforyczny mija szybko a organizm pozostaje wyczerpany, wyładowany, uruchomione zostają różnego rodzaju procesy i mechanizmy w naszym organizmie mające za zadanie wyrównać tą nierównowagę a co za tym idzie zużywają zasoby energetyczne potrzebne do innych funkcji. Zaczyna się wydzielać kortyzol który jako hormon też ma określone działania na organizm - tak pozytywne jak i negatywne, odsyłam do źródła.
Dzisiejszy świat na co dzień niesie nam dużo sytuacji stresowych, dzieci od najmłodszych lat są przebodźcowane, narażone na konfrontacje i każdy dzień w szkole a później i w pracy to codzienne, duże dawki stresu a co za tym idzie nasze organizmy są zalewane adrenaliną. Konsekwencje są takie że mamy coraz więcej osób które są od tego hormonu uzależnione. Oczywiście warto wspomnieć że ten hormon jest w naszym organizmie tylko po to by wyrządzać szkody. W sytuacji optymalnej motywuje do działania, do osiągania celów, do podejmowania ryzyka życiowego, kiedy jesteśmy zagrożeni daje siłę do obrony. Smutna wiadomość jest taka że bardzo trudno zrezygnować z tego rodzaju uzależnienia, długotrwała terapia jednak może przynieść pozytywne efekty, największe wtedy gdy ktoś uzależniony ( jak w większości uzależnień) dostanie coś w zamian i świadomie będzie tym zainteresowany. Chodzi głównie o bliskość, więzi, coś co wypełnia pustkę, wyrównuje amplitudę emocji, sprawia że nie tylko myśli się o sobie ale też o bliskich osobach obok i efektach, wpływie tego rodzaju uzależnienia na te osoby. Kiedy osoba uzależniona czuje że żyje nie tylko przez stan napięcia i jego efekty ale też czuje że żyje bo dzieli z kimś życie.
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
poniedziałek, 12 grudnia 2016
Dlaczego tak trudno wyjść z uzależnienia?
Dlaczego tak trudno wyjść z uzależnienia?
Dlaczego tak trudno wyjść z uzależnienia? Rozpoczęcie trzeźwego życia to rezygnacja nie tylko z przyjemnych doznań niosących w sobie pomoc w radzeniu sobie z rzeczywistością a rezygnacja z całego dotychczasowego świata – przekonań, przyzwyczajeń, własnego obrazu ja. Zatrzymam się na tym ostatnim bo łatwiej jest zmienić przekonanie na jakiś temat niż zobaczyć siebie prawdziwego. Kto z nas lubi przyznawać się przed samym sobą do własnego egoizmu. Jak bardzo trudno jest zobaczyć, że swoim zachowaniem, słowami skrzywdziło się innych. Dużo łatwiej jest myśleć o sobie w dobrym świetle, że chciało się dobrze, to winna innych, to oni nie widzieli naszych dobrych intencji itp. Każdy ma w swojej przeszłości choćby nie wiem jak bardzo się wypierał jakieś niefajne zachowania wobec swoich bliskich. Bardzo trudno jest się do tego przyznać i to zauważyć. Lepiej łatwiej jest tego nie dostrzegać. Unikać. Jak często i czy łatwo przychodzi nam przeproszenie kogoś gdy zdamy sobie sprawę, że nie mieliśmy racji (jak często zdajemy sobie sprawę z tego, że się myliliśmy?). Ile razy w życiu przeżyliśmy swoiste „catarzis” i zmieniliśmy jakościowy stosunek do ludzi/świata/życia i siebie? Czy uświadomienie sobie swojej ciemnej strony było łatwe?A przecież pewnie nie okłamywaliśmy notorycznie najbliższych, nie okradliśmy z pieniędzy/ cennych przedmiotów, nie używaliśmy wobec nich przemocy słownej bądź fizycznej a mimo to trudno jest zobaczyć siebie w lustrze takim jakim jesteśmy. Jak trudno musi być to zrobić osobom uzależnionym gdy część ich życia opiera się na kłamstwie, kradzieżach. Jakie fałszywe ego sobie musieli stworzyć aby móc myśleć o sobie dobrze (bo zawsze każdy chce myśleć o sobie dobrze). Co może im pokazać lustro? Czy nie lepiej/ łatwiej, bezpieczniej jest nic nie zmieniać? Przecież to wszystko jest znane i poprzez to bezpieczne. Czy nie lepiej pozorować zmianę? Wybór zawsze zależy od konkretnej osoby. Czego chce. Na czym jej zależy. Czy ten świat który zna jest szczęśliwy? Czy tam gdzieś w głębi nie odzywa się głos, że to nie to życie jakie by dało szczęście i pełnię? Dobrze jest zadać pytanie czy warto ulegać lękowi przed zmianą i zagłuszać wewnętrzny głos wskazujący właściwą drogę do spełnienia w życiu? Jeśli myślimy o tym dlaczego uzależnieni wracają do uzależnienia warto zadać sobie pytanie na ile my sami słuchamy samych siebie i realizujemy to co daje nam poczucie spełnienia. Na ile sami pozwalamy sobie zobaczyć samych siebie prawdziwych z całokształtem zalet i wad. Doceniamy to co w nas dobre i z pokorą staramy się pracować nad wadami dzięki czemu się rozwijamy?
Oczywiście każde uzależnienie jest inne. Każdy ma swoje własne powody. Można postrzegać wyjście z uzależnienia jedynie jako rezygnację z zażywania/picia/grania itp. W rzeczywistości jest to rezygnacja z dotychczasowego całego życia – przekonań, przyzwyczajeń, przyjaciół a bywa i że rodziny np. jeśli jest również uzależniona i nie chce się leczyć. Dodatkowo potrzeba zastanowić się nad tym czym się żyło do tej pory, czym to życie było, i czego się chce. Czyli poznać prawdę o sobie. Poznać to kim się jest i czego się chce. Brzmi to bardzo prosto niemniej to bardzo ciężkie i trudne. Być może trudniejsze nawet niż sama rezygnacja z substancji uzależniającej. Co takiego jest w tym spojrzeniu w swoje lustro, że tyle osób tego unika. Myśląc o tym zastanawiałam się ile razy w życiu osoby nieuzależnione miały.
Barbara Kowalkowska, Kinga Kamińska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
Barbara Kowalkowska, Kinga Kamińska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
Błędy poznawcze - ODRZUCANIE POZYTYWÓW
Błędy poznawcze - ODRZUCANIE POZYTYWÓW
Racjonalizuje to w przeróżny sposób, najczęściej używając dość absurdalnych argumentów.
|Często taka osoba myśli że nie warto przeżywać pozytywnych stanów, nie warto dopuszczać do siebie chwil które są piękne bo najczęściej po takich następują chwile które są nieprzyjemne. Za główny argument ma to że tak kilka razy zdarzyło się w jej życiu i poprzez to stało się regułą która określa funkcjonowanie tego świata.
Takie myślenie najczęściej doprowadza do tego że nie taka osoba nie pozwala sobie na to by czuć się przyjemnie, mieć dobre samopoczucie a jeśli już się pojawia to odczuwa lęk lub wyrzuty sumienia.
Ten mechanizm sprawia że stopniowo eliminuje ze swojego życia wszystkie dobre sytuacje które się zdarzają albo zaczyna widzieć je jako negatywne.
Niby wszystko jest dobrze, ale...
Ślicznie Ci w tym ubraniu,
ee tam, nie liczy się to , to stare ciuchy, leżały w szafie prawie rok, jestem zbieraczem staroci,,
Po pewnym czasie osoba która zdobyła się na ten komplement sama zaczyna tak postrzegać osobę która odrzuca pozytywy, wycofuje się z miłych interakcji a co za tym idzie wokół tej osoby tworzy się nieprzyjemny klimat , działa to trochę jak samospełniająca się przepowiednia.
Jak to się na do uzależnienia?
Często słyszę o tym błędzie poznawczym w rozmowie z pacjentami, to ma kilka funkcji, taka osoba nie jest narażona na porażkę albo inaczej, funduje ją sobie sama a w związku z tym ma ją pod kontrolą.
Często zmian powinno zajść tak wiele by aktywne uzależnienie nie powróciło że lepiej po prostu nastawić się na porażkę, będzie mniej bolało jeśli nie wyjdzie.
Osoby które są uzależnione niechętnie odczuwają ból, szybko chcą się go pozbyć, przecież wcześniej tak skutecznie się znieczulali.
Oczywiście to się dzieje dość nieświadomie, po uświadomieniu zdarza się że ktoś podejmuje próbę zmiany tych zachowań jednak jest to dość ciężkie.
Kiedy jednak taka osoba zdobywa się na to i dokonuje zmiany, pozbywa się tego niekorzystnego mechanizmu - okazuje się że jednak jest to korzystna zmiana, więcej jest zysków niż strat.
Częściej czuję przyjemne stany, poczucia atrakcyjności, wiedzy, kompetencji niż porażek z powodu niepotwierdzania w świecie zewnętrznym tych zjawisk. Tak buduje się poczucie wewnętrznej wartości, nie oparte na opinii innych a naszych wewnętrznych kompetencjach i stanach emocjonalnych.
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
wtorek, 6 grudnia 2016
Jak sobie poradziłam z rzucenie palenia.
Długi czas nic nie powstało na naszym blogu. Złożyło się na to kilka spraw, nawał zajęć, choroby dzieci w związku z tym sił oraz energii zabrakło. W końcu znalazł się czas i pomysł jednak okazało się że los chce inaczej. Kolejny raz zabieram się za pisanie tego postu. Prawie cały zniknął nie wiedzieć czemu. Widać tamta wersja to nie było to. Temat na ten post przyszedł niespodziewanie w rozmowie z koleżanką z pracy. Rozmawiałam z nią na temat palenia papierosów i przypomniało mi się moje własne 20 letnie palenie oraz wielokrotne próby by przestać palić. Po około 10 latach palenia rzuciłam ten zgubny nałóg z dnia na dzień, przydeptując ostatniego papierosa nogą i bazując na swojej sile woli. Udało się nad wyraz dobrze, a ja unosząc się na skrzydłach dumy wytrwałam w bezdymnej rzeczywistości prawie 5 lat. Sił dodawały mi słowa podziwu wypowiadane przez osoby które słyszały o moim zwycięstwie. Nałóg dopadł mnie z powrotem dość niespodziewanie, moja pewność była tak wielka, że w momencie gdy znajomi przy miłym spotkaniu zaproponowali mi jednego papierosa, nie odmówiłam a zapaliłam go tłumacząc sobie że mam nad tym kontrolę. Przez dobre 2 tygodnie miałam, a później wypalanych papierosów przybywało a ja pod kontrolą mechanizmu iluzji i zaprzeczenie udawałam przed samą sobą że nie palę zbyt dużo. Nic to nie dało a nałóg wrócił na kolejne 10 lat. Ja w tym czasie czułam się źle z tym że palę, nawracające infekcje górnych dróg oddechowych mówiły mi że mój organizm też nie jest zachwycony. Pojawiła się kolejna decyzja o porzuceniu nałogu po 2 tygodniach zakończona porażką. Kolejna i kolejna. Porażki mocno demotywowaly oraz sprawiały że sama przestawałam wierzyć w to że wyrwanie się z tego błędnego koła jest możliwe. Pojawiły się gumy z nikotyną, plastry oraz leki które miały sprawić że mój mózg nie będzie się dopominał o kolejne porcje nikotyny. Na krótko działało, jednak te nikotynowe zamienniki sprawiały że ja źle się czułam, odczuwałam mdłości, kołatanie serca oraz dziwne uczucie w żołądku. Palenie dawało mi gratyfikację oralną co jest przyjemne na poziomie dość nieświadomym a co za tym idzie trudno dać sobie coś w zamian, reguluje też w pewien sposób oddech, umiarawia go, w pewnym sensie rozpoznawane jest przez organizm jako coś dobroczynnego bo dostarczającego głębokich, spokojnych oddechów co jakiś czas. Oczywiście jest niewspółmiernie dużo więcej strat jednak jak przekonać do tego nasz nasączony nikotyną organizm. Nikotyna sama w sobie niesie sporo oddziaływań na organizm takich które na poziomie biologicznym są w pewien sposób korzystne dla organizm. Tu odsyłam do źródeł jeśli ktoś jest ciekaw jej działania, bo nie o tym jest ten post. Zmierzając do brzegu po kolejnej nieudanej próbie porzucenia tego jakże zwodniczego nałogu przyszedł czas na analizę.
W momencie gdy rzucałam palenie zawsze przeżywałam to jak stratę dla mnie. Rozum i racjonalne argumenty o zdrowiu swoje, a nieuświadomione impulsy w momencie rzucania swoje. Rzucałam palenie a na palaczy patrzyłam z zazdrością. Myślałam: on może a ja sobie muszę odmawiać. Frustrowało mnie to bardzo i niestety kompensowałam sobie tą stratę papieroskiem. Uff jaka ulga.
Później kolejne wyrzuty sumienia, kolejne porażki, doświadczenia że nie potrafię. Błędne koło niepowodzeń. Strasznie smutne.
Ratunek przyszedł nagle, po uświadomieniu sobie że traktuję rzucanie palenia jako stratę, powstała myśl by zacząć patrzeć na to co przede mną jak na korzyść.
Pomogło , bardziej niż plastry, straszenie przez Ministerstwo zdrowia itp.
Patrzyłam na palaczy z uczuciem współczucia, oni palą, szkodzą swojemu zdrowiu, a ja zyskuje w każdej sekundzie świeży oddech, kaskę, zdrówko. Za kasę zaoszczędzoną kupiłam sobie prezent, było mi fajnie i miło że zadbałam o siebie. Do dziś nie palę choć minęło już prawie 6 lat. Muszę być jednak czujna, bo przy ciężkich chwilach myśl o paleniu się pojawia, czasami przemyca się w śnie. Siła uzależnienia jest potężna, trzeba mieć do niej dużo zrozumienia i sporo pokory. Howgh!
W momencie gdy rzucałam palenie zawsze przeżywałam to jak stratę dla mnie. Rozum i racjonalne argumenty o zdrowiu swoje, a nieuświadomione impulsy w momencie rzucania swoje. Rzucałam palenie a na palaczy patrzyłam z zazdrością. Myślałam: on może a ja sobie muszę odmawiać. Frustrowało mnie to bardzo i niestety kompensowałam sobie tą stratę papieroskiem. Uff jaka ulga.
Później kolejne wyrzuty sumienia, kolejne porażki, doświadczenia że nie potrafię. Błędne koło niepowodzeń. Strasznie smutne.
Ratunek przyszedł nagle, po uświadomieniu sobie że traktuję rzucanie palenia jako stratę, powstała myśl by zacząć patrzeć na to co przede mną jak na korzyść.
Pomogło , bardziej niż plastry, straszenie przez Ministerstwo zdrowia itp.
Patrzyłam na palaczy z uczuciem współczucia, oni palą, szkodzą swojemu zdrowiu, a ja zyskuje w każdej sekundzie świeży oddech, kaskę, zdrówko. Za kasę zaoszczędzoną kupiłam sobie prezent, było mi fajnie i miło że zadbałam o siebie. Do dziś nie palę choć minęło już prawie 6 lat. Muszę być jednak czujna, bo przy ciężkich chwilach myśl o paleniu się pojawia, czasami przemyca się w śnie. Siła uzależnienia jest potężna, trzeba mieć do niej dużo zrozumienia i sporo pokory. Howgh!
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
Self Reg a uzależnienia
Dzisiejszy dzień pozwala mi na to by
podzielić się z Wami kolejnymi przemyśleniami. Ostatnio
zakupiłam książkę Self - Reg Pana Stuarta Shankersa by pomóc
mojemu synkowi nauczyć się rozumienia własnego organizmu, reakcji
i sposobów na samo wyciszanie, autoregulację.
Według autora mimo obiegowej opinii na temat tego, że młodzież i dzieci mają mało stresujące życie okazuje się że jednak żyją w ciągłym napięciu i nie do końca radzą sobie z codziennymi bardzo stresującymi sytuacjami. Książkę oczywiście polecam rodzicom, ale dla mnie ma jeszcze jedną, dodaną wartość. Zaczęłam zastanawiać się nad przełożeniem tej wiedzy w obszary mojej pracy zawodowej. Duża część osób uzależnionych ma problem z kontrolą złości, impulsów, szybko dochodzi u takich osób do dekompensacji a co za tym idzie może istnieć niebezpieczeństwo złamania abstynencji i nawrotu choroby, czy to alkoholowej, czy innego rodzaju uzależnienia. Spróbujmy rozróżnić 2 osobne zjawiska, autor tej książki podaje przykłady dotyczące głównie dzieci ale ja widzę to akurat również w obszarze uzależnienia.
Jedno zjawisko to samokontrola, co w przypadku osoby uzależnionej przejawiać się będzie w tym że kiedy ma myśli nawrotowe, występują impulsy trudne do opanowania, coś co pcha daną osobę by postąpiła w określony, niekorzystny dla niej sposób, ona potrafi się skontrolować w taki sposób że nie ulega tym impulsom. Jest to oczywiście do wykonania, ale jest to bardzo trudne z racji tego że w momencie gdy pojawia się impuls to jego źródła w naszym mózgu znajdują się w tzw mózgu gadzim czyli nie poddajacym się łatwo kontroli zachowań, Czasami gdy jest zbyt silne działanie tego impulsu to po prostu nie jest wykonalne.
Drugie, to jak autora książki wspomina jest to auto, samoregulacja, czyli takie zarządzanie sobą, swoimi emocjami, siłami, zasobami w sposób aby nie dopuszczać do momentu w którym nie radzimy sobie na tyle, że dochodzi do dekompensacji. Zaczynamy uczyć się siebie i nazywać swoje stany gdy czujemy się wyczerpani. Dbamy o siebie, swój sen, siły, czas, odpoczywamy, wyjaśniamy relacje, nazywamy swoje emocje i przeciwdziałamy od razu. Trochę to przypomina program HALT czyli dbanie o to by nie być złym, głodnym, spragnionym, zmęczonym. Moim zadaniem jednak można to jeszcze rozszerzyć i nazywać autoregulacją co by po prostu nazywało nasze działania i nadawało im konkretny kierunek. Czyli HALT plus np: dbanie o zdrowie, relacje, medytacja, zdrowe jedzenie, miłe chwile, akceptacja naszych ograniczeń, słabości, rozumienie ich i praca nad nimi by stały się zrozumiałe. Jeżeli takie działanie weszło by osobie zdrowiejącej w nawyk to jest duża szansa na to że uda jej się utrzymać trzeźwość.
Ten pomysł mi osobiście bardzo przypadł do gustu i spróbuję na miarę swoich możliwości wprowadzić go w swoje życie i czuję że będzie to dla mnie z korzyścią.
Czego i wam życzę.
Według autora mimo obiegowej opinii na temat tego, że młodzież i dzieci mają mało stresujące życie okazuje się że jednak żyją w ciągłym napięciu i nie do końca radzą sobie z codziennymi bardzo stresującymi sytuacjami. Książkę oczywiście polecam rodzicom, ale dla mnie ma jeszcze jedną, dodaną wartość. Zaczęłam zastanawiać się nad przełożeniem tej wiedzy w obszary mojej pracy zawodowej. Duża część osób uzależnionych ma problem z kontrolą złości, impulsów, szybko dochodzi u takich osób do dekompensacji a co za tym idzie może istnieć niebezpieczeństwo złamania abstynencji i nawrotu choroby, czy to alkoholowej, czy innego rodzaju uzależnienia. Spróbujmy rozróżnić 2 osobne zjawiska, autor tej książki podaje przykłady dotyczące głównie dzieci ale ja widzę to akurat również w obszarze uzależnienia.
Jedno zjawisko to samokontrola, co w przypadku osoby uzależnionej przejawiać się będzie w tym że kiedy ma myśli nawrotowe, występują impulsy trudne do opanowania, coś co pcha daną osobę by postąpiła w określony, niekorzystny dla niej sposób, ona potrafi się skontrolować w taki sposób że nie ulega tym impulsom. Jest to oczywiście do wykonania, ale jest to bardzo trudne z racji tego że w momencie gdy pojawia się impuls to jego źródła w naszym mózgu znajdują się w tzw mózgu gadzim czyli nie poddajacym się łatwo kontroli zachowań, Czasami gdy jest zbyt silne działanie tego impulsu to po prostu nie jest wykonalne.
Drugie, to jak autora książki wspomina jest to auto, samoregulacja, czyli takie zarządzanie sobą, swoimi emocjami, siłami, zasobami w sposób aby nie dopuszczać do momentu w którym nie radzimy sobie na tyle, że dochodzi do dekompensacji. Zaczynamy uczyć się siebie i nazywać swoje stany gdy czujemy się wyczerpani. Dbamy o siebie, swój sen, siły, czas, odpoczywamy, wyjaśniamy relacje, nazywamy swoje emocje i przeciwdziałamy od razu. Trochę to przypomina program HALT czyli dbanie o to by nie być złym, głodnym, spragnionym, zmęczonym. Moim zadaniem jednak można to jeszcze rozszerzyć i nazywać autoregulacją co by po prostu nazywało nasze działania i nadawało im konkretny kierunek. Czyli HALT plus np: dbanie o zdrowie, relacje, medytacja, zdrowe jedzenie, miłe chwile, akceptacja naszych ograniczeń, słabości, rozumienie ich i praca nad nimi by stały się zrozumiałe. Jeżeli takie działanie weszło by osobie zdrowiejącej w nawyk to jest duża szansa na to że uda jej się utrzymać trzeźwość.
Ten pomysł mi osobiście bardzo przypadł do gustu i spróbuję na miarę swoich możliwości wprowadzić go w swoje życie i czuję że będzie to dla mnie z korzyścią.
Czego i wam życzę.
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
Subskrybuj:
Posty (Atom)