Słowa pochłaniają emocje..
Usłyszałam to kiedyś na pewnym szkoleniu. Zatrzymało mnie to stwierdzenie. Ma swoją moc, czuje się że jest prawdziwe.
Co to znaczy?
Żeby to się wydarzyło słowa muszą być przez kogoś wypowiadane, oraz musi być ktoś kto jest odbiorcą tych słów, ktoś kto pozwoli na to by to co trudne, bolesne, wybrzmiało.
Pomyślałam wtedy że można to rozumieć w tak sposób że nam ludziom potrzebne są relacje. Właśnie do tego by ktoś nas usłyszał. By z nami to współdzielił.
Uzależnienie to więź uczuciowa z substancją która zabija. W niej szuka się ukojenia, zrozumienia. Ona ma objąć w ramiona, ululać. Wprowadzić w stan błogości. W stan połączenia. Jak u mamy, jak w ramiona ukochanej osoby. Oddaję się w ramiona śmierci bo nie mam wokół nikogo żywego. Tworzę nekrofilną relację.
Mamy wszystkiego w nadmiarze ale deficyt przyjaciół. Mamy technologiczne nowości ale nie ma się do kogo przytulić, na kim oprzeć. Staliśmy się bardziej samodzielni a przez to nasza niezależność skazała nas na samotność.
Niepokój urasta do rangi katastrofy. Ból nieukojony paraliżuje. Gdy sięgam pamięcią jeszcze 20 lat wstecz, całkiem niedawno - widać duże zmiany. Nie zamykało się tak często drzwi na klucz, by coś pożyczyć, pogadać, trzeba się było wysilać i wyjść z domu do ludzi. Nie zapowiadało się wielu wizyt, nie planowało wszystkiego i nie okrajało czasu przeznaczonego na relacje ze znajomymi na rzecz czasu spędzonego w galerii handlowej. 20 lat temu to był jeden z powodów dla których nie podobało mi się w Holandii, tesknilam za tym że tutaj ludzie mieli żywe relacje. Teraz już jest u nas identycznie. Cenimy swój czas prywatny ponad wszystko. Czyni nas to bardzo podanymi na uzależnienia i choroby psychiczne. Uzależnienie to choroba duszy, duszy która nie ma z kim podzielić się tym co trudne, ponad siły. Naturalnie chce uciec od bólu. Ucieka w coś co w jakiś sposób na pewno doraźnie ratuje życie. Na dłuższą metę zabija. Każdy z uzależnionych osób z którymi rozmawiałam akurat na ten temat to potwierdził. Czasami na terapię ponownie po złamaniu abstynencji i zatopiony się w destrukcji trafiał człowiek który wcześniej skończył terapię. Okazywało się że trzeźwość kończyła się właśnie tam gdzie pojawiała się samotność. Kiedy na rzecz pracy, pieniędzy, innych rzeczy ktoś taki porzucał bliskie relacje bo oceniał je jako mało istotne, dodatkowe. okazywało się że nowy sprzęt Rtv tak dobrze nie rozumie jak przyjaciel, ciepły koc nie grzeje jak bliska osoba, pieniądze wydawane w samotności tak nie cieszą. Dlatego by się wydostać z uzależnienia oraz by się nie uzależnić otaczaj się ludźmi, kocham i bądź kochany, dawaj i bierz. Bądź w relacji!
Usłyszałam to kiedyś na pewnym szkoleniu. Zatrzymało mnie to stwierdzenie. Ma swoją moc, czuje się że jest prawdziwe.
Co to znaczy?
Żeby to się wydarzyło słowa muszą być przez kogoś wypowiadane, oraz musi być ktoś kto jest odbiorcą tych słów, ktoś kto pozwoli na to by to co trudne, bolesne, wybrzmiało.
Pomyślałam wtedy że można to rozumieć w tak sposób że nam ludziom potrzebne są relacje. Właśnie do tego by ktoś nas usłyszał. By z nami to współdzielił.
Uzależnienie to więź uczuciowa z substancją która zabija. W niej szuka się ukojenia, zrozumienia. Ona ma objąć w ramiona, ululać. Wprowadzić w stan błogości. W stan połączenia. Jak u mamy, jak w ramiona ukochanej osoby. Oddaję się w ramiona śmierci bo nie mam wokół nikogo żywego. Tworzę nekrofilną relację.
Mamy wszystkiego w nadmiarze ale deficyt przyjaciół. Mamy technologiczne nowości ale nie ma się do kogo przytulić, na kim oprzeć. Staliśmy się bardziej samodzielni a przez to nasza niezależność skazała nas na samotność.
Niepokój urasta do rangi katastrofy. Ból nieukojony paraliżuje. Gdy sięgam pamięcią jeszcze 20 lat wstecz, całkiem niedawno - widać duże zmiany. Nie zamykało się tak często drzwi na klucz, by coś pożyczyć, pogadać, trzeba się było wysilać i wyjść z domu do ludzi. Nie zapowiadało się wielu wizyt, nie planowało wszystkiego i nie okrajało czasu przeznaczonego na relacje ze znajomymi na rzecz czasu spędzonego w galerii handlowej. 20 lat temu to był jeden z powodów dla których nie podobało mi się w Holandii, tesknilam za tym że tutaj ludzie mieli żywe relacje. Teraz już jest u nas identycznie. Cenimy swój czas prywatny ponad wszystko. Czyni nas to bardzo podanymi na uzależnienia i choroby psychiczne. Uzależnienie to choroba duszy, duszy która nie ma z kim podzielić się tym co trudne, ponad siły. Naturalnie chce uciec od bólu. Ucieka w coś co w jakiś sposób na pewno doraźnie ratuje życie. Na dłuższą metę zabija. Każdy z uzależnionych osób z którymi rozmawiałam akurat na ten temat to potwierdził. Czasami na terapię ponownie po złamaniu abstynencji i zatopiony się w destrukcji trafiał człowiek który wcześniej skończył terapię. Okazywało się że trzeźwość kończyła się właśnie tam gdzie pojawiała się samotność. Kiedy na rzecz pracy, pieniędzy, innych rzeczy ktoś taki porzucał bliskie relacje bo oceniał je jako mało istotne, dodatkowe. okazywało się że nowy sprzęt Rtv tak dobrze nie rozumie jak przyjaciel, ciepły koc nie grzeje jak bliska osoba, pieniądze wydawane w samotności tak nie cieszą. Dlatego by się wydostać z uzależnienia oraz by się nie uzależnić otaczaj się ludźmi, kocham i bądź kochany, dawaj i bierz. Bądź w relacji!
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://kinja1976.wix.com/psycholog
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://kinja1976.wix.com/psycholog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz